Bez goli na inaugurację rundy wiosennej.
W pierwszej kolejce rundy wiosennej sezonu 2015/2016 drużyna nasza „Włókniarza Łódź” młodzików starszych rocznika 2003 bezbramkowo zremisowała na wyjeździe z LKS Różyca.
Co cieszy to poziom spotkania. Widać że drużyna solidnie przepracowała okres zimowy łącznie z obozem w Poddębicach. Przed rundą drużyna rozegrała kilka spotkań sparingowych, z każdym meczem gra wyglądała coraz lepiej i to potwierdziło się w tym pierwszym meczu ligowym. Generalnie przez większość meczu to Włókniarz miał optyczną przewagę. Gospodarze niewiele ustępowali naszej drużynie, byli dobrze zorganizowani w defensywie, mniejsze zagrożenie stanowili w ataku, ale ta dobra defensywa wystarczyła im do uzyskania bezbramkowego remisu. Sam początek meczu był wyrównany, im dalej tym więcej przy piłce była nasza drużyna. Różyca w zasadzie tylko pomiędzy 50 a 55 minutą dwa razy zagroziła poważniej naszej bramce. Poza tym okresem debiutujący w bramce Ramon Jakubiak /nasz etatowy golkiper Mati Prochoń był chory/ praktycznie był bezrobotny. Nasza drużyna grała bardzo mądrze i uważnie w obronie, zawodnicy drugiej linii wspomagali obrońców, i wspólnie dużo piłek odzyskiwali jeszcze przed naszym polem karnym, nie dopuszczając do strzałów na bramkę Ramona. Generalnie nie ma co się dziwić, obie drużyny jesienią należały do zespołów tracących niewiele goli, my w 11 meczach straciliśmy ich 14, zaś Różyca tylko 17. Był to mecz dwóch ekip dobrze zbilansowanych defensywnie. Gorzej było już w ataku. Pomimo naszej optycznej przewagi, dłuższego utrzymywania się przy piłce, pomimo dobrej gry piłką nie stworzyliśmy zbyt wielu okazji do zdobycia goli. Takie dwie najlepsze mieli w pierwszej połowie meczu Kuba Brauer, ale minimalnie przeniósł piłkę nad poprzeczką, natomiast pod koniec meczu po indywidualnej akcji sam na sam z bramkarzem gospodarzy był Marcel Adamski, niestety piłkę po jego uderzeniu sparował na rzut rożny bramkarz Różycy. Szkoda tych dwóch punktów, ale cieszy forma i gra. Każdy zawodnik który pojawił się na placu gry, a zagrali wszyscy piłkarze będący na tym meczu, wniósł coś pozytywnego w grze naszej drużyny. Jedni wykazali się niesamowitą walką i zaangażowaniem, drudzy dla odmiany opanowaniem i siłą spokoju, a jeszcze inni wnieśli energię i napędzali nasze akcje. Fajnie wyglądały trójkowe wymiany piłek na małej powierzchni boiska, procentuje uważne wykonywanie tego typu ćwiczeń na treningach. Było też kilka udanych podań crossowych w poprzek boiska, co przenosiło od razu ciężar gry na wolne pole. Autorem tych podań był najlepszy nasz zawodnik w tym meczu Kuba Brauer. Kuba był wszędzie, walczył w defensywie, rzadko przegrywając walkę jeden na jeden o piłkę, umiejętnie rozciągął grę długimi podaniami, by po chwili znaleźć się w polu karnym rywali wspomagając naszych napastników. Bezsprzecznie był to najlepszy mecz Kuby we Włókniarzu. Pochwalić trzeba jednak całą drużynę, każdy z przebywających na boisku w danym momencie zawodników dawał z siebie wszystko, wszyscy walczyli za siebie, a jak trzeba było to asekurowali kolegów. Teraz tylko zacząć strzelać gole i powinno być ok.
Tak jak wcześniej już napisałem, w tym meczu wyróżniłbym trzy charakterystyki stylu gry naszej drużyny /oczywiście w dużym uproszczeniu/: spokój i opanowanie /Kuba Markiewicz, Patryk Strumpf, Dawid Coner, Bartek Lewnadowski, Marcel Adamski /, zaangażowanie i walkę /Kuba Brauer, Kacper Łysik, Damian Sadowski, Adi Żmudziński /, energia i szybkość /Kuba Miniak, Daniel Leenstra, Łukasz Jakubiak, Kuba Ostrowski /. Nie oznacza to że tylko tymi cechami można opisać naszych zawodników, ale przy zmianach stosowanych przez trenera Michała po kilku zawodników naraz, było tak, że przed zmianami graliśmy np. kombinacyjnie prawą stroną boiska, a szybko lewą. Po zmianie naraz np. trzech zawodników zupełnie odwracał się sposób gry naszej drużyny, to na pewno musiało sprawiać trudności naszym rywalom.
Teraz najbliższy mecz gramy w sobotę u siebie przeciwko Sokołowi Aleksandrów.